Nie ma to jak weekendowy wypad w Tatry. Jak dla mnie, rok bez spontanicznego wypadu w wysoką cześć Tatr, to nie do końca udany rok. Wystarczy w piątek wieczorem wsiąść w Polskiego Busa i w sobotę rano człowiek już jest na szlaku. Albo alternatywnie, namówić nieświadomych, powiedzieć im, że będzie super fajnie i przejechać z nimi trasę samochodem w nocy. O dziwo, w tym roku rzeczywiście znalazło się tyle towarzystwa, że samochód był pełny. Co prawda droga z Warszawy do Zakopanego zajmuje ładnych parę godzin, ale tym przyjemniejsze uczucie ciekawej przygody. Tym razem wybrałem szlak na Przełęcz pod Chłopkiem…
Miałem z tym szlakiem małe porachunki. Raz byłem tam już po pierwszym śniegu i dotarłem tylko na Kazalnicę. Drugim razem byłem na Przełęczy, ale nic nie widziałem, taka mgła była. A widoki ze szlaku po prostu bajeczne. Ten szlak to dobra opcja szczególnie na wakacyjny weekend: wszyscy walą na Rysy, gdy tymczasem na Przełęcz pod Chłopkiem idzie tak z około 10 razy mniej osób. Z Palenicy Białczańskiej suma przewyższeń to prawie 1500 metrów, więc przy okazji można spalić trochę kalorii i zjeść w drodze powrotnej dwie szarlotki w Schronisku nad Morskim Okiem.
Szlak na Przełęcz pod Chłopkiem to trudny szlak?
Jeśli chodzi o te wszystkie mity, że to niby taki trudny szlak, no to może jest w tym trochę prawdy, jak pada i jest ślisko. Ale w piękną pogodę nie ma się zupełnie czego obawiać. Poza tym na Przełęcz pod Chłopkiem szlak jest jednak krótszy niż na Rysy, i dlatego nie jest też aż tak męczący. A widoki – po prostu mega… Pięknie widać Morskie Oko, Rysy, ciemne ściany Mięgusza, czy też Hińczowe Stawy po stronie słowackiej.
Kozice
Przy odrobinie szczęścia, szlak zapewni dodatkowe atrakcje. Kiedyś spotkałem stado kozic w okolicach Bandziocha. To, jak te zwierzaki radzą sobie z chodzeniem po górach, jest niesamowite. Robi to wrażenie tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, że kozice nie korzystają z oznaczonych szlaków 😉