Chulilla to małe miasteczko, które leży w odległości 60 kilometrów od Walencji. O Chulilli w życiu bym pewnie nie usłyszał, gdyby nie polecenie koleżanki. Podejrzewam, że gdyby zrobić ranking najatrakcyjniejszych miast Hiszpanii, to pewnie Chulilla nie załapałaby się do pierwszej setki. No cóż, tym większą czuję satysfakcję, że zobaczyłem takie niesamowite miejsce, które jest jednocześnie tak mało znane. Miasteczko Chulilla jest przepięknie położone w kanionie Las Hoces de Turia, w którym płynie ta sama rzeka, nad którą leży Walencja. Kanion jest niesamowity, wygląda niczym kaniony jak na Dzikim Zachodzie USA. Samo miasteczko też ma niezwykły klimat: wszystkie domki są pomalowane na biało.

Miasteczko Chulilla
Chulilla jest niewielkim miasteczkiem, mieszka tu około 600 osób. Miasteczko często odwiedzają wspinacze, którzy w pobliskim kanionie mają do dyspozycji bogactwo ścian wspinaczkowych. Ale i dla zwykłych turystów znajdą się tu szlaki. Chulilla jest położona na zboczu wzgórza. Z jednej strony wzgórze wznosi się prawie pionowo nad rzeką. Z drugiej strony wzgórza spadek jest nieco mniej stromy i tu właśnie rozlokowane jest miasteczko. Sam wierzchołek wzgórza otaczają mury twierdzy, którą zbudowali Maurowie.

Chulilla jest jednym z takich miasteczek, które jest bardzo spójne architektonicznie.Wszystkie domki są białe. Takie miasteczka za każdym razem mnie fascynują. No bo jak to jest możliwe, że każdy mieszkaniec podporządkowuje się tradycji i maluje dom na biało? Trudno mi sobie wyobrazić taką dyscyplinę u nas. W każdym razie dzięki temu całe miasto wygląda wyjątkowo jako całość. Położenie miasta na wzgórzu powoduje to, że z wielu punktów widokowych można zobaczyć piękną panoramę miasteczka.

Na jeden z takich punktów trafiliśmy przypadkiem. Zatrzymaliśmy się na jednym z parkingów przed wjazdem do miasteczka. Na Google Maps ten parking jest oznaczony jako parking puentes colgantes. Okazało się, że tuż przy tym parkingu znajduje się genialny punkt widokowy na miasteczko jak i na kanion.

Szlaki turystyczne wokół Chulilla
Tuż obok głównego placu, Plaza de la Baronia, w miasteczku znajduje się punkt informacji turystycznej. Zaciągnęliśmy tam szczegółowej informacji, na który szlak moglibyśmy pójść. Byliśmy z dzieciakami, więc wybór mieliśmy dość ograniczony. Na mapie, którą dostaliśmy, było zaznaczonych 7 szlaków, których długość wahała się od 1 do 12 kilometrów. Pan z informacji polecił nam pójść na dwa szlaki. Pierwszy szlak prowadził dnem kanionu nad jezioro El Charco Azul. Drugi szlak prowadził drugą stroną wzgórza, na którym położona jest Chulilla. Obydwa szlaki były pętlami. Zaczynały się i kończyły na Plaza de la Baronia.
Szlak z Chulilla nad jezioro El Charco Azul

Pierwszy szlak jest najłatwiejszym ze wszystkich dostępnych wokół Chulilli. Dała radę nawet nasza dwulatka 🙂 Pętla z Plaza de la Baronia nad jezioro El Charco Azul i z powrotem niecałe cztery kilometry. Najpierw zeszliśmy w dół na dno kanionu. Potem szliśmy ścieżką, która prowadziła dnem kanionu. Ścieżka wiodła wzdłuż bambusowych krzaków. Patrzyliśmy sobie na pionowe ściany kanionu. W końcu dotarliśmy nad jeziorko, które ma intensywny szmaragdowy kolor. Nad jeziorkiem trochę sobie posiedzieliśmy. Jak dziś z perspektywy ogólnonarodowej kwarantanny piszę o tej wycieczce i wspominam, jak siedzieliśmy nad tym jeziorkiem i pożeraliśmy banana siedząc na kamieniu, to mam wrażenie, że to tylko sen 🙂 Spacer szlakiem nad El Charco Azul był bardzo przyjemny, ale jednak widoki z dna kanionu to jednak nie ta klasa widoków, co z wysokości.

Szlak Las Cuevas – Peneta
Na szczęście czekał na nas jeszcze jeden szlak do przejścia, Las Cuevas – Peneta. Pomiędzy jedną wycieczką a drugą zjedliśmy obiad. Na Plaza de la Baronia jest kilka knajpek. Szlak Las Cuevas – Peneta jest krótki, bo to tylko jedyne 1,15 kilometra. Jednak to już dużo ciekawszy szlak, i na pewno nie nadaje się dla dwulatków. Na szczęście mieliśmy ze sobą nosidło. Ten szlak wiedzie drugą stroną wzgórza, na którym położona jest Chulilla. Widoki z tego szlaku na kanion są naprawdę niesamowite. Moim zdaniem panorama nie ustępuje w niczym widokom, jakie kiedyś widzieliśmy w Parku Narodowym Zion. Mamy okazję przejść się tuż pod murami twierdzy. Naprawdę warto się przejść tym krótkim szlakiem.

W Chulilli spędziliśmy tylko kilka godzin. Zaskoczyło mnie to, jakie piękne jest miasteczko i otaczający je kanion. Jeśli kiedyś będziecie w Walencji lub okolicach, to powiem Wam, że nie warto omijać tego ukrytego skarbu.


