Przejdź do treści

Beskid Niski: śladami łemkowskich wsi

Beskid Niski, widok na Banicę, z prawej strony wybija się Lackowa

Beskid Niski okazał się strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o wakacyjny wybór na pandemiczne wakacje. Wszędzie w Polsce były tłumy, a tu, na Łemkowszczyźnie pustki. A krajobrazy Beskidu Niskiego są takie przepiękne. I mają tę swoją niesamowitą atmosferę, którą tworzą nieistniejące już łemkowskie wsie oraz drewniane cerkwie.
Niestety, pozostałości łemkowskich wsi przypominają wstydliwe wydarzenia naszej historii współczesnej, o której niestety nigdy nikt mnie w żadnej szkole nie uczył. Muszę też zaznaczyć, że Beskid Niski to pasmo rozciągające się na ponad 100 kilometrów. Podczas naszego pobytu poznaliśmy tylko mały fragment we wschodniej części tego regionu. W szczególności nie odwiedziliśmy położonego w Beskidzie Niskim Magurskiego Parku Narodowego. Ale już te kilka wycieczek zrobiły na nas ogromnie wrażenie.

W tym wpisie skupię się na nieistniejących łemkowskich wsiach. W osobnym wpisie podejmę temat niesamowitych łemkowskich cerkwi, których na szczęście sporo się zachowało do dziś.

Kapliczka w Nieznajowej
Kapliczka w Nieznajowej

Akcja “Wisła” i wypędzenie Łemków

O tym, jak Polacy pozbywali się mniejszości etnicznych, pisałem już przy okazji bieszczadzkich cerkwi bojkowskich. Przed wojną tereny bieszczadzkie były zamieszkane przez Łemków. Łemkowie, podobnie jak Bojkowie, byli odrębną grupą etniczną. Mieli swoją odrębną kulturę i język, posługiwali się cyrylicą, byli wyznawcami prawosławia. Pod koniec II wojny światowej zaczęły się przesiedlenia ludności. Łemków uznano za część narodu Ukraińskiego, stąd część Łemków została wysiedlona do ZSRR. Przy czym sami Łemkowie w większości uznawali, że są odrębnym narodem i nie utożsamiali się ani z Polakami, ani z Ukraińcami. Pozostałą część Łemków przesiedlono na inne tereny Polski w czasie akcji “Wisła”, która była prowadzona w latach 1947 – 1950.

Beskid Niski, na drodze z Przełęczy Pułaskiego do Bielicznej
Beskid Niski, na drodze z Przełęczy Pułaskiego do Bielicznej

Walka z UPA czy czystka etniczna?

Nominalnym motywem prowadzenia akcji “Wisła” była walka z UPA (Ukraińska Powstańcza Armia). UPA walczyła o powstanie niezależnego państwa ukraińskiego i w ramach tej walki atakowała zamieszkujących na terenach Bieszczad Polaków. Postanowiono więc, żeby przesiedlić Bojków i Łemków i niejako w ten sposób odciąć UPA od wsparcia lokalnej ludności. O ile można jakoś próbować rozumieć tę zbrodniczą logikę w przypadku zamieszkujących tereny Bieszczad Bojków, o tyle w przypadku Łemków jest już trudniej. Łemkowie nie mieszkali na terenach, na których UPA prowadziła swoje akcje. W jakimś stopniu po prostu chodziło o wyeliminowanie odmiennej grupy etnicznej. Łemkowie dostawali 2 godziny na spakowanie swojego mienia, po czym mieli opuścić swoje domostwa. Wyobrażacie sobie skalę tej zbrodni?

Łemków przesiedlono na tereny odzyskane. Niewielka część z nich wróciła po 1956 roku. Dziś w Polsce są oficjalnie uznawani jako jedna z czterech mniejszości etnicznych (obok Romów, Tatarów i Karaimów). Osoby pochodzenia łemkowskiego mieszkają obecnie również na terenie Beskidu Niskiego. Kiedy wjeżdżaliśmy do Regietowa, nazwa wsi na znaku drogowym była napisana po polsku i po łemkowsku.

Podczas naszego pobytu mieliśmy okazję odwiedzić kilka nieistniejących wsi łemkowskich. Byliśmy w Regietowie Wyżnym, w Nieznajowej i w Bielicznej.

Stare drzewa przy cerkwi w Bielicznej
Stare drzewa przy cerkwi w Bielicznej

Po co nam lekcja łemkowskiej historii?

Osobiście nie jestem w stanie zrozumieć, czemu świadomość Polaków o akcji przesiedlenia Łemków jest tak niska. Nie pojmuję, czemu nie miałem okazji o tym słyszeć na żadnym poziomie edukacji historii w szkole. A powodów, dla których warto byłoby kultywować pamięć o zbrodniczej akcji “Wisła”:

  • Po pierwsze, w ten sposób można byłoby okazać szacunek mniejszości, której poprzez przymusowe przesiedlenia odebrano ziemie, mienie, kulturę i spokój.
  • Po drugie, ta sytuacja jest idealnym przykładem, że Polacy nie są idealnym narodem wybranym, który nigdy nie pokalał się przewinieniami w stosunku do innych. Powszechne jest u nas przekonanie, umacniane przez mickiewiczowską i sienkiewiczowską narrację, że to po prostu niemożliwe, żeby taki wspaniały naród mógł postępować niewłaściwie. No i takie podejście usypia naszą czujność, co widać chociażby po naszym nastawieniu do uchodźców czy też mniejszości seksualnych. Nie ma bardziej skutecznej nauki, niż analiza własnych błędów. Ale my żyjemy w bańce, bo przecież niewiele wiemy o naszych narodowych błędach. Skupiamy się wyłącznie na wygranych bitwach (Cedynia, Grunwald, Wiedeń, itd.) albo na powstaniach.
  • Po trzecie, może dzięki temu łatwiej byłoby nam zmienić podejście do wszelakich mniejszości. Przecież takie mniejszości sprawiają, że nasz kraj jest ciekawszy. Poznając ich kulturę i zwyczaje, nabieramy szacunku do odmiennych punktów widzenia.

Dla mnie wizyta w nieistniejących wsiach łemkowskich była właśnie taką bardzo ciekawą lekcją historii, w dodatku odbytą w przepięknym otoczeniu dolin Beskidu Niskiego.

Nieznajowa, rzeka Zawoja
Nieznajowa, rzeka Zawoja

Beskid Niski: Nieznajowa

Nieznajowa leży w sercu Beskidu Niskiego, w oddaleniu od zamieszkałych terenów. Do tej wsi nie da się dojechać samochodem (a przynajmniej nie jest to dozwolone). Samochód zostawiliśmy przy drodze 992 w Rozstajnem. Stamtąd prowadzi urokliwa droga tuż nad rzeką Wisłoka. Szliśmy pustą doliną, a należy dodać, że byliśmy tam w środku sezonu turystycznego. Po dwóch kilometrach spaceru dotarliśmy do pozostałości Nieznajowej. Po wsi pozostało kilka kapliczek. Duże wrażenie zrobiła na nas współczesna instalacja drewnianych drzwi prowadzących do nieistniejących wsi. Wieś leżała tuż przy połączeniu rzek Zawoi oraz Wisłoki. Tuż przed wpływem Zawoi do Wisłoki znajduje się miejsce, gdzie najwygodniej można przekroczyć rzekę, nie ma tam mostu 🙂 Posiedzieliśmy tam, dzieciaki pobrodziły sobie w rzece, bardzo przyjemnie miejsce na odpoczynek.

Żeby zwiedzić dalszą część Nieznajowej, trzeba przeprawić się przez Zawoję i ruszyć w prawo. Znajdziemy tam cmentarz i pozostałości cerkwi. Warto też rozważyć kierunek pójścia w lewo. To już dłuższa wycieczka, na którą z racji składu osobowego się nie zdecydowaliśmy. Droga wiedzie ku kolejnym połemkowskim wsiom, Czarne oraz Radocyna.

Przed wojną w Nieznajowej znajdowało się 60 domostw, były tu dwa młyny i dwie cerkwie. Cerkiew greckokatolicka z XVIII wieku zawaliła się w 1964, z kolei cerkiew prawosławna została po wojnie rozebrana. Mieszkańcy Nieznajowej zostali wysiedlenie na tereny ZSRR.

Gorąco polecam wycieczkę do Nieznajowej. Dolina Wisłoki jest przepiękna, jest tu cisza i spokój. Dosyć trudno tu dotrzeć, więc spotkaliśmy po drodze tylko dwie inne grupy turystów. Z dodatkowych bonusów, przy drodze rosły poziomki 🙂

Nieznajowa, drzwi do nieistniejącej wsi
Nieznajowa, drzwi do nieistniejącej wsi
Beskid Niski, Nieznajowa, ciężko się nie zauroczyć tym miejscem
Beskid Niski, Nieznajowa, ciężko się nie zauroczyć tym miejscem
Nieznajowa, kapliczka, jeden z nielicznych śladów po łemkowskiej wsi
Nieznajowa, kapliczka, jeden z nielicznych śladów po łemkowskiej wsi

Beskid Niski: Regietów

Kolejną wsią, którą odwiedziliśmy, był Regietów. Wieś składa się z dwóch części, Regietowa Niżnego oraz Wyżnego. Mieszkańcy wsi zostali wysiedleni w ramach akcji “Wisła”. Regietów Wyżny został ponownie zasiedlony. Część obecnych mieszkańców to Łemkowie, którzy zdecydowali się tu wrócić. Przy wjeździe do wsi tablica z nazwą miejscowości ma dwie wersje językowe, polską i łemkowską. Samochód zostawiliśmy przy cerkwi i skierowaliśmy się do położonej nieopodal stadniny koni huculskich. Umówiliśmy tam dzieciaki na przejażdżkę na koniu i ruszyliśmy w górę doliny, ku Regietowi Wyżnemu. Regietów Wyżny to kolejna nieistniejąca wieść łemkowska, położona w przepięknej dolinie Beskidu Niskiego.

Bardzo ciekawym miejscem w Regietowie jest cmentarz wojskowy położony na szczycie Rotunda. Pomiędzy Regietowem Niżnym a Wyżnym w lewo odbija czerwony szlak na Rotundę. Co ciekawe, jest to fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego. Dwa kilometry pod górę i już byliśmy na szczycie. Góra jest zalesiona, więc nie ma co liczyć na żadne widoki. Ale znajduje się tam niesamowity cmentarz wojskowy. Na cmentarzu są pochowani żołnierze austro-węgierscy oraz rosyjscy, którzy toczyli tu bitwę w trakcie II wojny światowej. Cmentarz tworzą wieże, zbudowane według lokalnego łemkowskiego stylu architektonicznego. Wygląda to naprawdę niesamowicie i nie przypomina mi nic innego, co mogłem widzieć wcześniej.

Regietów, cmentarz wojskowy na Rotundzie
Regietów, cmentarz wojskowy na Rotundzie

Beskid Niski: wycieczka na Lackową

Wycieczkę do kolejnej nieistniejącej wsi łemkowskiej połączyliśmy z wejściem na Lackową, najwyższy szczyt polskiej części Beskidu Niskiego. Lackowa wznosi się na 997 m n.p.m. Leżący po stronie słowackiej jest o 5 metrów wyższy. Tym samym Lackowa jest jednym ze szczytów składających się na Koronę Gór Polski. Beskid Niski to łagodne pasmo, bez jakichś specjalnych stromizn. Jednak Lackowa nieco się tu wyróżnia. Kopuła szczytowa jest wyraźnie zaznaczona. Dzięki temu góra tworzy piękne krajobrazy na okolicznych panoramach.

Wycieczką rozpoczęliśmy w Izbach, tam zostawiliśmy samochód. Wyruszyliśmy w kierunku położonej na granicy ze Słowacją przełęczy Beskid. Drogę na przełęcz nie jest trudno znaleźć, po prostu trzeba z Izb kierować się prosto. Na przełęczy Beskid wchodzimy na znakowany na czerwono szlak. Od strony przełęczy Beskid wchodzi się stromym podejściem, złowieszczo nazywanym górą płaczu. Ale szczerze, ja nie demonizowałbym tego podejścia. Jest trochę stromo, ale są drzewa, których się można przytrzymać. Z kolei na podłożu jest cały gąszcz wystających z ziemi korzeni, więc na czym oprzeć buty. W porównaniu z byle jakim szlakiem w Tatrach Wysokich to umówmy się, że tu nie jest trudno. No może w trakcie intensywnych opadów deszczu jest bardziej ślisko i błotniście.

Szczyt jest zalesiony, więc nie ma co liczyć na jakieś niesamowite widoki. Choć czasem pojawiał się prześwit między drzewami i można było coś zobaczyć po stronie słowackiej. Oczywiście, mimo połowy lipca spotkaliśmy w sumie jakieś 4 osoby. Pod tym względem Beskid Niski jest naprawdę niesamowity, że nie ma tu tłumów. Po krótkim pobycie na szczycie ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem. Zeszliśmy do oznaczonej Przełęczy Pułaskiego i tam zeszliśmy ze szlaku i skierowaliśmy się dróżką w prawo w stronę Bielicznej.

Widok na Izby oraz na szczyt Lackowej
Beskid Niski, widok na Izby oraz na szczyt Lackowej
Klasyczny widoczek Beskidu Niskiego, widok z drogi na Lackową z Izb
Klasyczny widoczek Beskidu Niskiego, widok z drogi na Lackową z Izb
Lackowa, widok na stronę słowacką
Beskid Niski, Lackowa, widok na stronę słowacką

Bieliczna

Odcinek między Przełęczą Pułaskiego a BIeliczną był naprawdę niesamowity. Szliśmy dróżką wiodącą poprzez dzikie łąki. Z prawej strony roztaczał się widok na Lackową. Niby była cisza, ale nie do końca. Słychać było głośny szum tysięcy owadów mieszkających na łące.

Po jakimś czasie dotarliśmy do kolejnej nieistniejącej łemkowskiej wsi, Bieliczna. Pozostałością po wsi jest murowana cerkiew greckokatolicka, zbudowana pod koniec XVIII wieku. Cerkiew oczywiście niszczała po akcji “Wisła”, na szczęście w 1985 postanowiono ją odremontować. W cerkwi do dziś w wybrane dni odbywają się msze. Cerkiew ma charakterystyczny wygląd. Jest biała i kryta drewnianym gontem. Dzięki temu widać ją z daleka. Wokół cerkwi rosną stare drzewa, które dodają miejscu klimatu dzikości. W pobliżu płynie strumyk. Cudownie jest się zatrzymać w takich okolicznościach i zjeść kanapkę 🙂

Po krótkim pobycie w Bielicznej ruszyliśmy w kierunku Izb do zostawionego tam samochodu.

Beskid Niski, cerkiew w Bielicznej
Beskid Niski, cerkiew w Bielicznej
Beskid Niski, łąka pod Lackową
Beskid Niski, łąka pod Lackową

Rynek w Bardejovie

kto by pomyślał, że okolica Beskidu Niskiego może zaoferować urbanistyczne zabytki z Listy Światowe Dziedzictwa UNESCO? Kiedy jechaliśmy do Nieznajowej okazało się, że z naszej miejscówki wygodniej będzie pojechać drogą przez Słowację. Po drodze przejeżdżaliśmy przez miasto Bardejov, na które pewnie nie zwrócilibyśmy specjalnej uwagi. Ale okazuje się, że w Bardejovie warto się zatrzymać, żeby przespacerować się po spektakularnym rynku. Bardejowska starówka została wpisana w 2000 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Rynek robi niesamowite wrażenie. Otaczające go renesansowe kamieniczki są przepiękne. Na środku stoi późnogotycki ratusz. Na jednym z krańców rynku stoi gotycka Bazylika św. Idziego.

Zdziwiło mnie to, że w takim pięknym miejscu było mało turystów. Nawet nie było łatwo, żeby gdzieś kupić lody. Będąc w okolicy zdecydowanie warto się na 2 godziny zatrzymać w Bardejowie.

Bardejov, przepiekny rynek
Bardejov, przepiekny rynek
Rynek w Bardejovie na Słowacji, bazylika św. Idziego oraz ratusz
Rynek w Bardejovie na Słowacji, bazylika św. Idziego oraz ratusz
Kamienice na rynku w Bardejovie
Kamienice na rynku w Bardejovie
Bardejov na Słowacji, kamienice na rynku
Bardejov na Słowacji, kamienice na rynku
Jedna z kamieniczek na rynku w slowackim Bardejovie
Jedna z kamieniczek na rynku w słowackim Bardejovie

Tylicz i Proste Chwile

Na koniec wyjątkowo wspomnę jeszcze o naszej miejscówce, w której mieszkaliśmy. Mieszkaliśmy w Tyliczu, niewielkiej miejscowości na granicy Beskidu Sądeckiego i Beskidu Niskiego, parę kilometrów na wschód od Krynicy Górskiej. Tylicz jest bardzo uroczy, ma taki bardzo pozytywny klimat małego miasteczka, co szczególnie można odczuć na rynku. Turyści nie dominują tutaj aż tak bardzo, jak w położonej nieopodal Krynicy.

Mieszkaliśmy w domku Proste Chwile, jednym z dwóch, jakie są do dyspozycji gości. Domki są niejako wtopione w zbocze. Z salonu wychodzi się do ogródka, z którego roztacza się przepiękny widok na góry. Siedzieliśmy na tarasie do późna, trochę gadaliśmy, ale głównie bezmyślnie się leniliśmy. Dzieciaki biegały po ogródku. Niesamowicie się zrelaksowaliśmy. Domek był bardzo komfortowy, świetnie wyposażony, no i był kominek, z którego jak najbardziej korzystaliśmy. Gratuluję właścicielom stworzenia takiego miejsca, moim zdaniem jest wyjątkowe i pełne dobrej energii.

2 komentarze do “Beskid Niski: śladami łemkowskich wsi”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *